Armenia – chaczkary, hasz i wino z granatów (2014)

Oto trasa naszej podróży po Armenii:

Erywań-Aragac-Erywań-Klasztor Noravank-Yeghegnadzor-Jermuk-Klasztor Tatev-Jezioro Sewan-Erywań

W stolicy

Samo centrum Erywania nie jest bardzo duże, spokojnie możesz przeznaczyć na nie 1 dzień. Warto odwiedzić Muzeum Manuskryptów Matenadaran i dowiedzieć się więcej o alfabecie ormiańskim, kolejnym żelaznym punktem są Kaskady. Jest to właściwie jedno wielkie centrum sztuki nowoczesnej, z wieloma ciekawymi rzeźbami na świeżym powietrzu.

Jeśli chodzi o słynną fabrykę koniaku Ararat – a raczej brandy, bo jako koniak Ormianie ją sprzedają tylko do Rosji, to jeśli wiesz jaka jest różnica w smaku między 3- a 10-letnim trunkiem, nie będziesz pewnie zachwycony. Spacer między beczkami i prezentacja multimedialna oraz możliwość zobaczenia beczki z plakietką „Aleksander Kwashniewsky” mnie (Dominikę) nie porwał… Za to smak 10-letniego Ararata już bardziej! Ale ten można wypróbować nie tylko tam…

Wieczorem warto pokręcić się w okolicy Placu Republiki, codziennie od 21.00 jest tam pokaz „tańczących fontann„, czyli spektakularny pokaz woda-muzyka-światło.

O czym należy pamiętać wchodząc na 4000 m npm 🙂

Nasze zdobywanie szczytu Aragac (4095 m npm) nie poszło jak zamierzaliśmy. Odradzamy atakowanie z marszu, bez aklimatyzacji. Do tego uważaj na zmienną pogodę: nas zaatakował grad, śnieg latem też nie jest czymś wyjątkowym. Jeśli zamierzasz zdobyć tę górę, koniecznie weź:

-dobre górskie obuwie

-bieliznę termiczną

-polar

-kurtkę przeciwdeszczową

-rękawiczki

Może nie jest to szczególnie odkrywcze, ale będąc w 36 stopniowym upale w Erywaniu, człowiek zapomina, że góry rządzą się swoimi prawami…

Pamiętaj o aklimatyzacji na 3000 m! Jeśli tego nie zrobisz (jak my) ryzykujesz bardzo złe samopoczucie po zejściu (ból głowy, mdłości, omdlenia). 

 Jeśli już nie posłuchałeś dobrych rad i głowa Ci pęka, miejscowi radzą pić wodę z cytryną i oczywiście jak najszybciej wracać na niziny 🙂

Hasz

Ta zupa zasługuje na oddzielny akapit! Jeśli marzą Ci się nowe doznania, a zapach obory przywołuje Ci przyjemne wspomnienia z wakacji na wsi, koniecznie zamów ją w schronisku pod Aragacem.

Opisz potem swoje doznania 🙂 Zanim spróbujesz, znowu dobra rada – miska czosnku i soli podawana jest do zupy nie bez przyczyny!

A oto ona (zdjęcie z Google grafika, zapach osłabił nas na tyle, że nie zrobiliśmy zdjęcia, a drugi raz nikt nie odważył się tej potrawy zamówić) :

Ararat – święta góra Ormian

Wyjeżdzając z Erewania, warto podjechać do klasztoru Khor Virap. Zaplanujcie wyjazd koło 8 rano, wtedy będzie większa szansa, że święta góra Ormian, Ararat, ukaże Wam się w całej okazałości, tak jak nam!

Winnice w Areni i Noravank

W drodze do słynnego klasztoru Noravank, zatrzymaj się przy stoiskach w Areni. Warto spróbować miejscowe wina i zakupić trochę na drogę. Nam najbardziej pasowało wino z granatów i wino z malin, miłe Panie sprzedają je w butelkach plastikowych (1000 AMD) i częstują do tego owocami. Mają sporo ciekawych domowych przetworów, wyglądały bardzo apetycznie, aczkolwiek nie zdecydowaliśmy się na zakup.

XIII wieczny klasztor Noravank, do którego prowadzi malowniczy wąwóz, jest miejscem magicznym. Warto poczytać postawione tam tablice informacyjne! Wdrap się też na wzgórze ponad klasztorem, zdjęcie wyjdzie fenomenalnie…

Uzdrowisko Jermuk

Samo miasteczko to kurort, taka nasza Krynica Górska 🙂 Miejscowa woda popijana przez kuracjuszy śmierdzi równie ohydnie jak nasz rodzimy Zuber! Samo miasteczko nie jest jakieś wyjątkowe, turystów ściąga tu głównie położony nieopodal wodospad. My byliśmy akurat w czasie suszy, więc imponująco nie wyglądał… Położony nieopodal zbiornik wodny połączony jest podziemnymi źródłami z jeziorem Sewan, warto zobaczyć dziwną „kwiatową” konstrukcję wybudowaną przy tamie do odprowadzania nadmiaru wody – miał ktoś rozmach!

Najdłuższa kolej linowa świata i Tatev

Zanim przejdę do niewątpliwych atrakcji, jakimi są klasztor i prowadząca do niego kolej linowa, zdjęcie z przygotowań do kolacji poprzedniego dnia 🙂 Nocleg u starszych Państwa we wsi pod Tatev to było prawdziwie agroturystyczne, ormiańskie doświadczenie 🙂

Ciekawostka: po czym poznać Ormianina? Nie tylko po lśniącym czystością zadbanym aucie z przyciemnionymi szybami… Ale po charakterystycznie spalonej skórze lewej ręki aż do łokcia! Każdy szanujący się Ormianin jeździ z otwartym oknem i wystawioną ręką, to ich znak rozpoznawczy, tak jak i nas „zimny łokieć” u niektórych 🙂

A teraz do rzeczy:

Kolejka linowa prowadząca na góre, na której znajduje się klasztor jest najdłuższą kolejką na świecie. Wings of Tatev ma 5.7 km długości i w najwyższym punkcie jedzie się nią (leci?)  320 m nad ziemią. Widoki zapierają dech w piersiach! Bilet w dwie strony kosztuje 4000 AMD/osoby i warto zarezerwować konkretną godzinę wjazdu.

IX-wieczny klasztor Tatev wznosi się majestatycznie tuż nad przepaścią, w dole której płynie rzeka Vorotan. Osoby wierzące na pewno odczują szczególną moc tego miejsca, specyficzną atmosferę kolebki chrześcijaństwa…

Jezioro Sewan – największe jezioro Kaukazu

Droga nad jezioro Sewan była niesamowicie malownicza, zobacz sam:

Sewan jest typowo turystyczną miejscowością, która we wrześniu była już opuszczona. Większość ośrodków pozamykanych na 4 spusty. Samo jezioro ciepłe nie jest, nie licz na pławienie się długimi godzinami. Jest też zdradliwe z powodu silnych prądów, dlatego warto trzymać się wyznaczonych kąpielisk i nie wypływać za bojki ograniczające.

Ciekawostką jest, że kiedyś jezioro miało 1360 km² (5% powierzchni współczesnej Republiki Armenii), ale w 1933 Sowieci wpadli na genialny pomysł wybudowania hydroelektrowni i nawadniania pól, co spowodowało obniżenie poziomu wody o 55 m. Po zaniechaniu projektu i wybudowaniu podziemnego tunelu doprowadzającego wodę z rzeki Arpa, jezioro odżyło nieco i w tej chwili poziom wody jest jedynie o 20m niższy od pierwotnego.

I znowu dobra rada!

Kąpiele, plażowanie i zwiedzanie zaplanujcie na pierwszą połowę dnia! Jezioro położone jest na prawie 2000 m npm – około godziny 17.00-18.00 zrywa się silny wiatr i robi się potwornie zimno… Poranki też są dość rześkie 🙂

 

Warto wybrać się do klasztoru Sewanawank, który kiedyś znajdował się na wyspie, ale po obniżeniu poziomu wody znajduje się na końcu półwyspu. Z góry jest piękny widok na całą zatokę, a za klasztornym murem obejrzysz piękną kolekcję starych chaczkarów, kamiennych płyt – krzyży, które upamiętniały szczególne wydarzenia.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pogańska świątynia słońca kontra kościół wykuty w skale, czyli Garni – Geghard

Garni jest jedyną w Armenii ocalałą świątynią pogańską, powstałą w I wieku i jak wszystkie budowle tego typu, robi wrażenie już z daleka. Warto zajrzeć do niskich budynków saun po prawej stronie, można tam przez szybę dostrzec piękne mozaiki.

Tuż obok pogańskiej świątyni w Garni znajduje się wykuty w skale zespół klasztorny Geghard, który jest na liście zabytków UNESCO. Zwiedź każdą mini kaplicę i wypróbuj akustykę, atmosfera tego miejsca jest niepowtarzalna… Jeśli zobaczysz przed klasztorem ludzi z kogutem bez głowy, nie wzywaj organizacji chroniącej zwierzęta – w ten sposób staroświeccy Ormianie składają bogu ofiary z prośbą lub w podziękowaniu!

I wszystko byłoby super, gdyby nie koszmarne nocne godziny lotów WAW-EVN-WAW, jak to się mówi – nie można mieć wszystkiego 🙂

Pozdrawiamy!

Poprzedni

Armenia – z cyklu porady praktyczne (2014)

Następne

Dlaczego warto czasem zrezygnować z imprezy lub kina?

2 komentarze

  1. Marta Tatarynowicz

    Koniecznie muszę się wybrać do Armenii!

  2. Dominika B.

    Naprawdę – polecamy, zanim jeszcze przemysł turystyczny się tam bardziej rozwinie 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén