Za długiego wstępu nie będzie 🙂 USA to dla nas kierunek numer 1, za łatwość podróżowania, za przepiękne różnorodne parki narodowe, a przede wszystkim za otwartość i uśmiech, którymi Amerykanie witają nas w każdym odwiedzanym miejscu. Bez oglądania się przez ramię, czy ktoś nie próbuje Cię oszukać, bez sprawdzania 5 razy reszty w sklepie, bez stresu, że jak dojedziemy, to nasz hotel będzie wyglądał zupełnie inaczej niż na zdjęciach 🙂 Tym razem skoczyliśmy na drugi koniec świata, osławione Hawaje.
Kategoria: Podróżuj z dziećmi Strona 2 z 5

Jadąc z okolic Sjeny do Pizy, postanowiliśmy nadrobić trochę drogi i odwiedzić polecaną jaskinię Grotta del Vento.

Zamek w Poppi
Właściwie zamek zaliczyliśmy jaką oddzielną wycieczkę, ale sprawdźcie, może stamtąd, skąd jedziecie, wszystko ułoży się po drodze 🙂

Wycieczka do Bagni San Filipo była naszym zaplanowanym pod dzieci gwoździem programu (bo powiedzmy sobie szczerze, ile można patrzeć jak rodzice zastanawiają się, jakie kupić wino, czy ser). Zdjęcia w internecie rzeczywiście wyglądały bardzo zachęcająco, więc wybraliśmy się tam z samego rana.

Nasz poprzedni wpis o Sienie, Volpai i Monteriggioni znajdziesz tutaj.

Włochy są, moim zdaniem, jednym z tych krajów, do których nie trzeba się wcześniej przygotowywać podróźniczo 🙂 Jedzenie w większości miejsc jest pyszne, kawa smakuje niebiańsko nawet w najbardziej podrzędnym barze, a atrakcje same wyskakują z mapy.

Celestun – z kamerą wśród flamingów
Ze spoilera wiecie już, że Celestun bardzo przypadło nam gustu 🙂 Samo miasteczko to dziura zabita dechami, ale położona nad piękną długą plażą z wręcz niesamowitą ilością muszli i błękitną wodą. Turyści przybywają tu tłumnie, ale zwykle na krótko, żeby zobaczyć flamingi, które przylatują całymi stadami paść się w płyciznach Ria Celestun. Standardowym sposobem zwiedzania jest wypad motorówką z plaży lub z przystani przy moście, ale my chcieliśmy spróbować czegoś innego. Jeszcze w Polsce nawiązaliśmy kontakt z sympatycznym Jose z Manglares de Dzinitun i zarezerwowaliśmy wycieczkę w canoe, tak żeby z samego rana, cichutko przepłynąć przez tunele namorzynowe i w blasku wschodzącego słońca podziwiać te niesamowite ptaki, nie przeszkadzając im w śniadaniu.

Kiedy w wypożyczalni samochodów Meksykanie sprawdzali nam przebieg kilometrów po 12 dniach podróży, przecierali oczy ze zdziwienia. Chyba dawno żaden turysta nie przejechał ciągiem ponad 2500 km.. Na wieść, że de facto w podróży byliśmy 8 dni, pozostałe 4 odpoczywając sobie nad morzem, pewnie szczęki opadłyby im jeszcze bardziej 🙂