Wycieczka do delty rzeki Mekong jest proponowana jako jednodniowy wypad z Sajgonu, ale my zdecydowanie polecamy wybrać się na przynajmniej 2 dni! To pozwoli Wam spokojnie docenić urok spokojnej wietnamskiej wsi, skorzystać z wycieczki łodzią w małej kameralnej grupie oraz spędzić spokojny wieczór przy domowym posiłku i wtórze niosących się po wodzie występów karaoke sąsiadów bliższych i dalszych 🙂

My zatrzymaliśmy się w przepięknym Homestay Nam Hàm Luông, zarządzanym przez sympatyczną rodzinę. Po angielsku nie mówią, ale przy pomocy telefonu i google translate wszystko dało się spokojnie ustalić. Położony w zielonym ogrodzie, z pięknym widokiem na rzekę i czyściutkimi przestronnymi pokojami, był dla nas idealną bazą na 2 noce. Właściciel załatwił nam prywatny transfer z Sajgonu, ale jest też możliwość przyjazdu autobusem, wszystkie info są na booking.com. Zorganizował też kameralną wycieczkę łódką, która zabrała nas prosto z hotelowego pomostu.

Rejs łodzią, wizyta w domowej wytwórni karmelków i lekcja gotowania

Region ten nazywany jest krainą kokosów, ponieważ to jedno z głównych miejsc uprawy kokosów w kraju. Dlatego wizyta w domowej wytwórni kokosowych karmelków jest punktem obowiązkowym 🙂 Najlepiej smakują te dopiero co zdjęte z blachy, są jak nasze krówki ciągutki, potem twardnieją i przypominają bardziej nasze twarde karmelki. Są produkowane w 2 wersjach, saute oraz zabarwione na zielono liśćmi pandanu.

Choć rejs zaczynamy na większej łodzi, w pewnym momencie przesiadamy się na małe lokalne łupinki, żeby zbadać jedną z pomniejszych odnóg rzeki. Mekong w Wietnamie rozdziela się na dziewięć głównych odnóg, stąd jego wietnamska nazwa Dziewięć Smoków. Delta to dom dla tysięcy gatunków roślin i zwierząt oraz największy spichlerz Wietnamu – produkuje się tu około 50% całego ryżu w kraju.

Dostajemy charakterystyczne trójkątne kapelusiki, które okazują się tak wygodne, że rozważamy zakup kilku do domu 😉 Pan rozdaje nam też czarno-białe chusty, które Panowie wiążą na głowach, a my wieszamy na szyi. To „khăn rằn” – tradycyjne szale noszone głównie przez mieszkańców południowego Wietnamu, zwłaszcza w delcie Mekongu. Podczas wojny wietnamskiej były używane przez żołnierzy Wietkongu.

W trakcie naszej wycieczki odwiedzamy też lokalny dom i uczestniczymy w przygotowaniu tradycyjnego wietnamskiego naleśnika Banh Xeo. Nazwa oznacza dosłownie „skwierczące ciasto”, a głównymi składnikami są mąka ryżowa, mleko kokosowe, kurkuma i woda. Podaje się go z mięsem wieprzowym, krewetkami, kiełkami fasoli mung, a na talerzu zawija w liście sałaty lub ziół i macza w słodko-kwaśnym sosie.

Wycieczka rowerowa

W naszym homestayu mamy do dyspozycji rowery, także nie możemy nie skorzystać z okazji, żeby nie przejechać się po okolicy (3 x nie – koszmar języka polskiego dla obcokrajowców! Sama sobie biję brawo!).  Właściciel nawet nie podejrzewa, że wpakujemy się nimi na główną arterię łączącą ten cichy zakątek z Mo Cay, do którego jedziemy w poszukiwaniu bankomatu.

Droga początkowo biegnie po małej, otoczonej soczystą zielenią dróżce, ale pierwsze skrzyżowanie z dużą arterią i przejście przez ulicę o mało nie przyprawia nas o zawał serca 😉

Naszą nagrodą jest najlepsze bubble tea, jakie piliśmy, choć do dziś nie wiemy jakie to były smaki! W Wietnamie podobnie jak w innych azjatyckich krajach, herbata ze słodkimi dodatkami jest bardzo popularna, pewnie z braku lub małej ilości typowych deserów. A na przekąskę prasowane ryżowe wafle z przyprawami lub chrupek bananowy – pychota!

 

Kończymy nasz pobyt przy dźwiękach niosącego się po rzece występu karaoke sąsiadów, jutro lecimy do Kambodży!

Jeśli wolicie obrazy ruchome niż tekst ze zdjęciami, zapraszamy na naszą relację na IG: