W San Fran (po 5 dniach spędzonych tam, chyba wolno nam się tak pieszczotliwie zwracać do tego miasta, no nie?) pogoda była szalona. Słynnych letnich mgieł nie doświadczyliśmy, także Golden Gate Bridge obfotografowaliśmy z każdej strony, ale w tle mogłaby spokojnie przygrywać nam muzyka do filmu „Czasem słońce, czasem deszcz”.
Korzystając z chwil słonecznych warto się wybrać na Russian Hill, skąd pięknie widać panoramę miasta i wspomniany już most na horyzoncie.
Wieczorem natomiast koniecznie pojedźcie na Twin Peaks, panorama miasta z drugiej strony, przepięknie rozświetlona, wygląda nieziemsko.
Do dzielnicy japońskiej i chińskiej warto wskoczyć na jedzenie, zwłaszcza w japońskiej można wypatrzyć takie perełki jak typowe wschodnie restauracje z idealnymi replikami potraw na wystawach, czy sklepy z wybielającymi kosmetykami, czy też wreszcie dwupiętrową księgarnie, gdzie każdy, od wielbicieli studia Ghibli do amatorów mangi, znajdzie dla siebie coś ciekawego.
Żelazne punkty programu to też słynny tramwaj, który na zdjęciach jest, obok Golden Gate Bridge wizytówką miasta, a także City Hall. Sprawdźcie aktualne godziny bezpłatnych wycieczek, z przewodnikiem zyskacie dostęp do wielu pomieszczeń niedostępnych dla zwykłych śmiertelników. City Hall jest dość nowym obiektem, bo ma niewiele ponad 100 lat, natomiast kompletnie nie sprawia takiego wrażenia 🙂 Jest tak przepięknie zaprojektowany w środku, że jest ulubionym ślubnym miejscem nie tylko mieszkańców miasta, ale i wielu odwiedzających.
Zobaczcie sami:
Można jeszcze wymieniać te żelazne punkty, ale powiem szczerze, że dla mnie San Francisco będzie się już na zawsze kojarzyło ze stromymi uliczkami, przepięknymi kamienicami i przede wszystkim – jedzeniem. Jedzeniem, które pachnie z każdego rogu i pochodzi ze wszystkich zakątków świata. Osobiście korzystaliśmy ze świetnego kulinarnego przewodnika z bloga http://www.adamantwanderer.com/subiektywne-przewodniki/san-francisco-przewodnik
I nie zawiedliśmy się na żadnej rekomendacji!
Ponieważ połowa z naszej grupy jest z branży IT, nie mogliśmy też nie odwiedzić Doliny Krzemowej! Pod Facebookiem można w zasadzie tylko zrobić sobie lajka z lajkiem, ale jeśli znacie kogoś z Google, kto może Was wprowadzić na teren, zróbcie to i połaźcie po kampusie.
Słynne kolorowe rowery, androidowe mega ludki i emotki, zaplecze restauracyjno-rekreacyjne, zapewniane pracownikom w ramach dodatku do pensji naprawdę robią wrażenie. Pod Apple`m już nie było tak spektakularnie, ale może mówię to z perspektywy użytkownika Samsunga 🙂
Być w San Francisco i nie być w Alcatraz, to jak nie być w San Francisco! Zarezerwowaliśmy bilety na długo przed wyjazdem, warto to zrobić na 2-3 miesiące przed planowaną datą podróży, w zależności od sezonu. Wybraliśmy wieczorny rejs, który obejmował dodatkowe wystąpienia przewodników na różne tematy. Na miejscu dostaje się audioprzewodnik, który prowadzi nas przez kolejne pomieszczenia i przybliża historię tego złowieszczego miejsca. Ciekawostką jest, że wersji angielskiej na nagraniach można usłyszeć autentycznych więźniów i strażników. Jeśli chodzi o wrażenia, to nasza grupa była podzielona. Połowie z nas się podobało, a druga połowa była nieco rozczarowana, podobno do Dublińskiego więzienia Kilmainham Gaol Alcatraz nie dorasta nawet do pięt!
Planując wycieczkę do Alcatraz na pewno w którymś momencie zahaczycie o Pier 39, bardzo turystyczne, ale warte spaceru miejsce. Warte chociażby poobserwowania lwów morskich, które przesiadują tam całymi gromadami i przyciągają wielbicieli z całego świata 🙂
Po tylu peanach na cześć SF, czas na spostrzeżenia z gatunku tych mniej przyjemnych.
Nigdzie, ale to dosłownie NIGDZIE, nie spotkaliśmy tylu bezdomnych, co tam. Na każdym przystanku, pod każdą knajpą, w każdej bramie. Nie uwierzycie, ale rozbili nawet namioty tuż przed głównym wejściem do City Hall, wobec tego wejść można tam było tylko bocznymi wejściami. Powód tego stanu rzeczy jest bardzo prosty, Kalifornia jest bardzo lewicowym stanem i istnieje tam bardzo rozbudowany system pomocy społecznej. Bezdomni z całego kraju ściągają właśnie tam, bo a) klimat jest łagodny b) liczni turyści chętnie sypią w kubki po kawie dolarami c) dostają takie pieniądze od władz, że podjęcie jakiejkolwiek pracy jest dla nich nieopłacalne
Po rozmowach z naszymi amerykańskimi znajomymi wynieśliśmy wrażenie, że sytuacja w Kalifornii jest na tyle kuriozalna, że jak wezwiesz w tam policję, bo włóczędzy przykładowo zajęli Twój ogródek, to jeszcze Tobie wypiszą mandat, nie mówiąc o tym, że otrzymasz łatkę bezdusznego kapitalisty.
Krążący wśród mieszkańców San Francisco dość okrutny żart „Czy grałeś już w Jengę z bezdomnych?” odzwierciedla ich bezsilność wobec zaistniałego problemu, wobec pogarszającej sytuację postawy władz i niechęci do zmiany własnego losu samych bezdomnych…
W San Francisco jest też problem z mieszkaniami. W sensie są, ale bardzo drogie, bo podobno burmistrz blokuje budowę budynków wielomieszkaniowych, nawet na obrzeżach miasta. Nawet informatycy, którzy wszędzie na świecie zarabiają naprawdę niezłą kasę, muszą często, na modłę studencką, mieszkać w kilka osób w jednym lokalu, bo nie stać ich na wynajęcie czy kupno własnego kąta. Krążą opowieści o pracownikach takich gigantów jak Google czy Facebook, którzy śpią na pracowniczym parkingu, bo nie opłaca im się za te kilka godzin płacić gdzieś czynszu…
Ale żeby nie kończyć pesymistycznym akcentem, jeszcze kilka zdjęć:
Wskazówki: z racji dużego nachylenia terenu, kierowców Azjatów i problemów z parkingiem, polecamy korzystanie na terenie miasta z Ubera (działa ta sama aplikacja co w Polsce) czy z bliźniaczego Lyft. Koszty nieduże, pogadać z miejscowym można – same zalety. Fajną opcją podróży dla 1 osoby jest Uber Pool, czyli możliwość dzielenia z kimś obcym tej samej trasy i płacenia tylko części kosztów.
Nasze noclegi:
1. Wybrany ze względu na bliskość Palo Alto Good Nite Inn Redwood City, około 80$ + 12% za pokój
Bardzo przyjemna obsługa, Ihop tuż obok 🙂 WIFI i parking w cenie, a także kawa i herbata.
2. Motel Capri około 100$ + 15% za pokój
Bardzo przyjemny motel z parkingiem i WIFI w cenie, w dzielnicy Marina District, rano śniadanie w cenie (kawa, herbata, słodkie bułki i płatki śniadaniowe, ale to i tak lepiej niż w większości miejsc z darmowym śniadaniem). Cicha klimatyzacja i czyściutka łazienka, byliśmy bardzo zadowoleni.
Za niektóre zdjęcia dziękujemy Marcie i Krzyśkowi! :*
Filmik z wyjazdu znajdziecie w sekcji Filmy 🙂
Natalia Zimniewicz
Jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisany artykuł.
Dominika
Bardzo dziękujemy za tak miłe słowa! Serdecznie pozdrawiamy!
Ula
Sporo miejsc zwiedziliście, ogólnie most chyba najpiękniejsza atrakcja w SF, ale miasto nocą wygląda super. Czytałam o San Francisco i latem też chcemy się tam wybrać.
Dominika
Most i kuchnia! W SF naprawdę można świetnie zjeść, spróbować kuchni z każdego zakątka świata 🙂