Jak wiecie z poprzednich wpisów, Stany Zjednoczone to jeden z krajów, które uwielbiamy zwiedzać, choć rzadko wracamy w to samo miejsce 🙂

W tym roku padło na Teksas i Luizjanę, zapraszamy Was więc na wycieczkę po tych dwóch sąsiadujących, aczkolwiek tak różnych stanach Ameryki!

Słowo „Texas” pochodzi od indiańskiego słowa „tejas”, oznaczającego „przyjaciele” albo „sojusznicy”. Jest to drugi największy stan USA, a gdyby był niezależnym krajem, miałby 9 największą gospodarkę na świecie. Dobrobyt widać tu na każdym kroku, zarówno w miastach, gdzie wprowadzane są innowacyjne projekty, takie jak bezzałogowe taksówki, jak i na wsi, gdzie wzdłuż drogi ciągną się szyby naftowe, a w każdej małomiasteczkowej kawiarni można zamówić wielkomiejskie karmelowe latte na mleku sojowym 🙂

Nasza trasa po Teksasie wyglądała tak:

Dallas – Austin – Big Bend National Park – San Antonio – Houston (przy czym z Dallas od razu czmyhnęliśmy, żeby mieć więcej czasu na inne miejsca)

Austin

Stolica stanu nie bez powodu szczyci się hasłem „Keep Austin Weird

Pod miejskim mostem żyje tu największa miejska kolonia nietoperzy, po centrum miasta jeżdżą futurystyczne taksówki autonomiczne bez kierowcy, a w knajpach można skosztować zwariowanej kuchni fusion, takiej jak mostek wołowy, zawijany w nori, na widok którego przeciętny Japończyk dostałby pewnie natychmiastowego zawału. To tutaj też narodziła się moda na „silent disco” – imprezy, gdzie ludzie tańczą w słuchawkach zamiast przy klasycznym nagłośnieniu.

Co warto robić w Austin?

1. Odwiedzić najstarszą część miasta

z Texas State Capitol, który jest większy niż Kapitol w Waszyngtonie oraz najstarszym działającym, zbudowanym w 1886 hotelem The Driskill, które wnętrze pełne jest detali z epoki. Warto przejść się historyczną dzielnicą muzyczną, ulicą 6th Street, gdzie fasady domów wyglądają jak żywcem wzięte z klasycznego westernu oraz zajrzeć do muzeum O. Henry’ego, autora znanych opowiadań z zaskakującymi zakończeniami.

2. Zrelaksować się nad Lady Bird Lake

gdzie można wypożyczyć kajaki albo łódkę, a latem skorzystać z naturalnego kąpieliska Barton Springs Pool. Tak naprawdę Lady Bird Lake to sztuczny zbiornik, utworzony na rzece Kolorado w latach 60-tych, który przecina Austin i którego okolica ze ścieżkami pieszymi i rowerowymi, mnóstwem zieleni i żyjących tu zwierząt sprawia, że Austin wydaje się niezwykle zielonym i przyjaznym miastem do życia.

3. Zwiedzić Blanton Museum of Art

zwłaszcza jeśli interesujesz się sztuką współczesną i latynoamerykańską. Wstęp do muzeum jest bezpłatny w czwartki.

4. Obejrzeć wieczorny spektakl z nietoperzami w roli głównej

Wspomniana wcześniej największa miejska kolonia, która liczy prawie 1.5 miliona sztuk, od marca do listopada, wylatuje spod mostu Congress Bridge na łowy o zachodzie słońca, tworząc na niebie ogromne, falujące czarne chmury. To jedna z największych darmowych atrakcji turystycznych w Austin.

5. Zrobić zakupy na South Congress Avenue

gdzie znajdziesz butiki z modą, sklepy vintage i typowe pamiątki „made in Austin„. Tutaj też znajduje się sklep z ogromnym wyborem kowbojek Allen’s Boots, są też kapelusze 🙂

6. Last but not least! Przejechać się taksówką bez kierowcy!

W Austin od 2023 roku operują firmy takie jak Waymo (od Google) i Cruise (wspierane przez General Motors). Od marca 2025 można korzystać z autonomicznych przejazdów Waymo za pośrednictwem aplikacji Uber. W czerwcu  2025 podobną usługę planuje uruchomić Tesla. Skorzystaliśmy, przeżyliśmy, polecamy to nieco przerażające, ale ekscytujące doświadczenie 🙂

Gdzie warto spać i zjeść w Austin?

Hotel:

Embassy Suites by Hilton Austin Downtown South Congress

Wspaniałe ciche miejsce z fantastycznym śniadaniem, w zupełnie nie amerykańskim stylu, bardzo blisko mostu Congress  Bridge, spod którego wylatują nietoperze

Restauracje:

Kemuri Tatsu-Ya

Tex-japanese fusion, zaskakujące i pyszne połączenie tradycyjnego mięsa barbecue i japońskiego stylu gotowania. Serdecznie polecamy zamówić brisket (mostek wołowy) do tego bento box (nori, ryż, guacamole, pikle i autorski sos).

Torchy’s Tacos

Smaczne połączenia, duże porcje, ciekawe i świeże dodatki, meksykańska kuchnia w bardzo przyzwoitej cenie.

Nie mogę też nie polecić jeszcze jednej jedzeniowej miejscówki:

Jeni’s Splendid Ice Creams i ich lodów o smaku salted peanut butter, czyli solonego masła orzechowego, niebo w gębie!

Big Bend National Park

Big Bend National Park to jeden z najbardziej odizolowanych parków w Stanach Zjednoczonych, leży przy granicy z Meksykiem, nad rzeką Rio Grande.

Na pełną relację zapraszam do oddzielnego wpisu! Kliknij w zdjęcie poniżej, żeby przenieść się do wpisu.

San Antonio

San Antonio jest jednym z największych i najstarszych miast w Teksasie, z silnym dziedzictwem meksykańskim, co widać w kulturze, kuchni i architekturze. Ma też jedną z największych koncentracji baz wojskowych w kraju, co dobrze było widać po ilości kadetów szkół militarnych maszerujących na obserwowanej przez nas paradzie z okazji Fiesta San Antonio. Zupełnie przypadkiem trafiliśmy do miasta w czasie 11-dniowych obchodów pełnych parad, muzyki, jedzenia i lokalnych tradycji.

Pierwsze obchody Fiesta San Antonio sięgają 1891 roku i były zorganizowane jako upamiętnienie bohaterów bitwy o Alamo i bitwy pod San Jacinto, z czasem festiwal przekształcił się w jeden z największych festiwali w USA, celebrujący różnorodność kulturową miasta i wspierający lokalne organizacje non-profit.

Co warto robić w San Antonio?

1. Przejść się na spacer po River Walk

zobaczyć pierwszą europejską osadę La Villita, zajrzeć do unikalnego teatru Arneson River, gdzie scena znajduje się po jednej stronie rzeki, a widownia po drugiej. Odwiedzić Briscoe Western Art Museum (tylko dla fanów kowbojskich klimatów), i/lub przepłynąć się turystyczną łódką na 35-minutowy rejs z przewodnikiem. River Walk najlepiej odwiedzić raz w dzień, kiedy jest mniej ludzi, a raz wieczorem, kiedy kolorowe lampiony zdobiące drzewa i przybrzeżne knajpki tworzą niezwykle bajkowy klimat.

2. Zwiedzić serce San Antonio, czyli The Alamo

niepozorną kamienną misję, która stała się symbolem bohaterstwa i walki o niepodległość.

W 1836 roku podczas rewolucji teksańskiej zabarykadowało się tutaj około 200 ochotników, aby walczyć przeciwko znaczniej liczniejszej armii meksykańskiej. Po 13 dniach oblężenia wojska przełamały obronę i wszyscy mężczyźni zginęli. Ich śmierć pomścił kilka dni później Sam Houston, którego wojsko, krzycząc „Remember the Alamo” (Pamiętajcie o Alamo) pokonało Meksykanów w bitwie pod San Jacinto. Pokłosiem tego zwycięstwa było ogłoszenie niepodległości Teksasu, który przez prawie 10 lat pozostawał niepodległą republiką, z własnym prezydentem, konstytucją, armią i walutą.

3. Wyskoczyć na teksańskie rodeo!

Jeśli jesteście w okolicy w sobotę, to polecany jest Tejas Rodeo Company and Tejas Steakhouse and Saloon, miejsce, gdzie zjecie, zobaczycie typowe rodeo, a potem pobawicie się na potańcówce przy muzyce na żywo i przytupie kowbojek. Uwaga, stolik/bilet warto rezerwować dużo wcześniej! My byliśmy w tygodniu, więc wybraliśmy się na odbywający się akurat festyn połączony z rodeo do Helotes na Cornywal Festival.

Były corndogi i amerykańskie piwo, dzieci na owcach, kobiety na koniach i faceci, ujeżdżający konie bez siodła, którzy gubili kapelusze dopiero pod koniec występu, a na deser potańcówka country 🙂

Na pełną relację zapraszam na nasz profil na Instagramie 🙂

4. Odwiedzić urocze miasteczko Gruene

które zrobiło na nas dużo większe wrażenie niż pobliska słynna Bandera. Pojechaliśmy tam w zasadzie tylko zobaczyć Gruene Hall, czyli najstarszą nieprzerwanie działającą salę taneczną w Teksasie (od 1878r), a skończyliśmy spędzając tu kilka godzin słuchając muzyki, obserwując tańczące pary i robiąc zakupy w lokalnych sklepach z ubraniami i pamiątkami.

Gdzie warto spać i zjeść w San Antonio?

Hotelu nie polecimy, bo nie najlepiej trafiliśmy, ale lokalizacyjnie na pewno dobrze celować w pobliże River Walk. Restauracja z burgerami nas też nie zachwyciła, także polecajek obiadowych nie będzie. Myślę, że w San Antonio lepiej wybierać restauracje meksykańskie, my po Big Bend mieliśmy akurat przesyt 🙂

Mogę za to polecić super hotdogiEl Weinecero, meksykańską odmianę tej popularnej przekąski, sprzedawanej z wózka pod hotelem Hyatt Regency.

Houston

O Houston czytaliśmy same nieżyczliwe opinie, że to miasto nie do życia, że ciężko się je zwiedza, że jest ogromne, chaotyczne i wszędzie trzeba jeździć samochodem ( a my lubimy chodzić). Także zabukowaliśmy nocleg pod miastem, blisko plaży i skupiliśmy się na jednej atrakcji, która zdecydowanie była warta przyjazdu tutaj, mowa o Houston Space Center. Muszę Was uprzedzić, że zaplanowanie zwiedzania nie było łatwe, mimo 3 osób zainteresowanych i studiujących stronę www Centrum, pomocy ChatGPT i przekopania pół internetu. Oto jasna instrukcja jak przygotować się do spędzenia tam całego dnia i skorzystania z większości możliwych wycieczek na miejscu.

1. Kup bilety online

warto wybrać droższą opcję z wycieczką do Historic Mission Control. Centrum otwiera się o 10, więc wykupcie wstęp na 10 i np. wycieczkę na 10.30.

2. Po wejściu skierujcie się do punktu informacyjnego (po lewej od wejścia), gdzie zabukujecie pozostałe, darmowe wycieczki

czyli Astronaut Training Facility i NASA Campus Tour. Jeśli musicie z czegoś zrezygnować, omińcie tę ostatnią. W trakcie obu tych wycieczek jest możliwość wyjścia w Rocket Park, gdzie znajduje się jedna z trzech zachowanych rakiet Saturn V i opis wszystkich misji Apollo. Te darmowe wycieczki są dostępne na zasadzie „kto pierwszy ten lepszy”, więc załatwcie to od razu po wejściu i powiedzcie osobie wydającej Wam bilety, na którą godzinę macie Historic Mission Control Tour, a ona dopasuje Wam pozostałe godziny.

3. Do punktu zbierającego ludzi na wycieczki warto zjawić się z 5 min wcześniej.

Ta opcja zajmie Wam cały dzień, bo poza wycieczkami jest też sporo zwiedzania w głównym budynku, nie mówiąc o cudnie zaopatrzonym sklepie z pamiątkami!

Gdzie warto spać i zjeść w Houston?

Hotel:

Jak już wspominałam, hotel wybieraliśmy po bliskości Space Center i cenie, także wybraliśmy Sonesta Essential La Porte. To dość nowy motel, także pokój i łazienka były czyste i miały wszystko co potrzebne, natomiast śniadanie na modłę amerykańską nie było zjadliwe 🙂 Kilka minut jazdy samochodem od motelu jest plaża, gdzie można wybrać się na zachód słońca i obserwację polujących na ryby pelikanów i lokalnych wędkarzy.

Restauracja: 

The Pit Room – to miejsce do dziś śni nam się po nocach, zjecie tu teksańskie barbecue w najlepszym wydaniu! Żebro wołowe to poezja, mostek, czyli brisket rozpływa się w ustach, nie jest to opcja budżetowa, ale zdecydowanie nie będziecie żałować! Są dwie lokalizacje, my byliśmy w tej nowszej. Chyba łatwiej tu o stolik i kolejki mniejsze.

Teksas Special, czyli Buc-ee’s

Sieć Buc-ee’s to ikona Teksasu, pierwszy sklep powstał w 1982 roku, a w tej chwili istnieje ponad 50 lokalizacji, głównie na południu USA. Jest to sieć stacji paliw połączona ze sklepami, w których znajdziecie unikalne pamiątki, jedzenie, przekąski i napoje, a także… najczystsze toalety (serio – wygrali tytuł „Best Restroom in America”!) W odróżnieniu od większości stacji przy autostradach, Buc-ee’s nie obsługuje tirów, jest skierowany do rodzin i turystów, także nie znajdziecie tu loterii, automatów z grami – wszystko jest przyjazne dla rodzin, czyste i wysokiej jakości. Ich kanapki BBQ (oczywiście z brisketem) czy własne przekąski (orzechy pecan w cajuńskich przyprawach czy beaver nuggets – słodkie chrupki kukurydziane) są przepyszne! Największy sklep tej sieci znajdziecie pomiędzy San Antonio a Houston w miejscowości Luling, ale jest też spory pomiędzy Austin i San Antonio. Była to miejscówka, za którą tęskniliśmy najbardziej w Luizjanie 🙂

Opuszczamy Teksas i wjeżdżamy do Luizjany, stay tuned!

Jeśli wolicie obrazy ruchome niż tekst ze zdjęciami, zapraszamy na naszą relację na IG: