W chwili, kiedy przekraczamy granicę Teksasu i Luizjany, krajobraz wokół się zmienia. Wszechobecne bagna zastępują pola po horyzont, droga biegnie przeważnie na wiaduktach, których podstawy zatopione są w zielonej połaci terenów podmokłych, a stacje paliw niestety nie przypominają naszej ulubionej sieci Buc-ee’s… Nocujemy w miejscowości Lafayette, ale docieramy tu na tyle późno, że nie mamy siły ani czasu na wypad do miasteczka.

Zwiedzanie Luizjany zaczynamy następnego dnia, najlepiej jak się da, od kameralnej wycieczki łodzią po mokradłach!

Mokradła na Lake Martin

To wyjątkowe jezioro w samym sercu Cajun Country to prawdziwa perełka dla fanów przyrody. Słynie z tajemniczych bagnisk, cyprysów porośniętych hiszpańskim mchem i dzikiej przyrody – od aligatorów, przez ptaki brodzące, aż po żółwie i rzadkie rośliny.

Mieliśmy wielkie szczęście, bo trafiliśmy na super przewodniczkę Wendy, która prowadzi małą firmę Luisiana Swamp Tours. Jak zerkniecie na recenzje jej klientów na Google, zrozumiecie dlaczego to właśnie ona była naszym pierwszym i najlepszym wyborem!

Widzieliśmy czaple białe, czaple modre, rybołowy i masę innych ptaków, których polskich nazw nawet nie znamy. Nie mówiąc oczywiście o aligatorach, które z upodobaniem pozowały nam do zdjęć 😁

Lake Martin to idealne miejsce na spacer, spływ kajakiem albo fotograficzną przygodę, kawałek prawdziwej, dzikiej Luizjany, którego nie można przegapić, także serdecznie Was zachęcamy do skorzystania z wycieczki po mokradłach właśnie tutaj. W pobliżu Nowego Orleanu też znajdziecie podobne rozrywki, ale wątpię, żeby tam było tak kameralnie i z poszanowaniem przyrody, jak w opcji małą łodzią z cudowną Wendy!

Nowy Orlean

Ach, ten Nowy Orlean! Na pierwszy rzut oka chaotyczny, może nawet trochę mniej bezpieczny niż miasta w Teksasie, ale z każdą chwilą coraz bardziej nas oczarowywał: luźną atmosferą, wszechobecną muzyką na żywo, uśmiechami ludzi, aromatycznym jedzeniem. Spędziliśmy tu 4 dni i chętnie spędzilibyśmy kolejne 4 🙂 Łapcie nasze polecajki!

Co warto robić w Nowym Orleanie?

1. Wybrać się na Food Walking Tour

Polecamy skorzystać z jednej z wielu dostępnych wycieczek „jedzeniowych”, i to na początku pobytu. Pozwoli to Wam poznać bliżej historię regionu i samego miasta, zakosztować tej specyficznej mieszanki kultury kreolskiej, cajun, z wpływami francuskimi, hiszpańskimi, włoskimi i afrykańskimi. Takie potrawy jak gumbo czy po-boy są dziś symbolem Luizjańskiej kuchni, a historia, która z ich powstaniem się wiąże, była dla nas równie fascynująca, jak te potrawy smaczne! Jednym słowem na takiej wycieczce czeka Was nie tylko uczta dla podniebienia, ale i mnóstwo informacji dla głodnych świata umysłów  – na pewno będziecie zadowoleni 🙂

Jeśli jesteście ciekawi, co jedliśmy, nie tylko na food tour, zapraszamy na Instagram, do specjalnej rolki jedzeniowej!

2. Wybrać się do jednego z klubów muzycznych

I posłuchać muzyki na żywo! Może tak jak my będziecie mieć szczęście usłyszeć jeden z najstarszych nowoorleańskich zespołów: The Original Tuxedo Jazz Band! W centrum Nowego Orleanu i ulicy Bourbon Street jest wiele małych miejsc, w których codziennie występuje ktoś inny, my po prostu wchodziliśmy tam, gdzie przyciągały nas dźwięki.

Nasze miejsca do polecenia to: Mahogany Jazz Hall, Fritzel’s European Jazz Pub i The Spotted Cat Music Club , ale na pewno znajdziecie też inne cudowne miejsca.

3. Przejść się po dzielnicy francuskiej (French Quarter)

Podziwiać piękne kamienice z ozdobnymi balustradami, zajrzeć do sklepików z szyldem Voodoo, spróbować ostrych sosów tabasco w milionie odmian i pralin z orzechami pecan. Przejść się nad rzeką Missisipi, gdzie stacjonuje parowiec Natchez, przejechać zabytkowym tramwajem, a na koniec napić się zmrożonej pinacolady z ogromnego plastikowego kielicha  w neonowych kolorach 🙂

4. Zrobić spacer po eleganckiej dzielnicy Garden District

To jedna z najbardziej urokliwych i klimatycznych dzielnic miasta, która została założona w XIX wieku jako ekskluzywna enklawa dla bogaczy, nie chcących mieszkać we francusko-hiszpańskiej części miasta. Słynie z przepięknych, zabytkowych rezydencji z ogromnymi werandami i ogrodami, w których mieszkało, lub nadal mieszka wiele znanych osobistości.

Domy z tej dzielnicy pojawiają się zresztą często w filmach – np. American Horror Story, Wywiad z Wampirem czy Ciekawy Przypadek Benjamina Button’a.

Co warto zwiedzić w okolicy Nowego Orleanu?

Oczywiście plantacje! W okolicy znajduje się wiele słynnych plantacji, które dziś pełnią funkcje muzealne. Każda z nich opowiada fragment trudnej, ale ważnej historii południa USA, związanej z niewolnictwem i handlem cukrem oraz bawełną.

Dla nas najbardziej szokujący był fakt, że ostatni pracownicy/niewolnicy wyprowadzili się z plantacji dopiero w połowie lat 80-tych XX wieku! Mimo, że niewolnictwo w Luizjanie zostało oficjalnie zniesione w 1865 roku, ludzie żyli tam jeszcze ponad 100 lat w warunkach bardzo zbliżonych do niewolnictwa, jako „dzierżawcy” pracowali na ziemi dawnych właścicieli w zamian za część plonów. W praktyce był to system skrajnie wyzyskujący, często prowadzący do dożywotniego zadłużenia, które zmuszało całe rodziny do niewolniczej pracy przez całe pokolenia…

Jeśli chcecie dowiedzieć się coś więcej, polecamy odwiedzić nastepujące plantacje:

1. Plantacja Laura

Plantacja trzciny cukrowej, znana z dobrze zachowanego kreolskiego dziedzictwa, z dobrze udokumentowaną historią, dzięki spisanym wspomnieniom wnuczki założyciela, Laury Locoul, która dokładnie opisała swoje życie na terenie posiadłości.

2. Plantacja Whitney

Jedyna plantacja w Luizjanie i jedna z nielicznych w USA, która koncentruje się nie na historii tutejszych właścicieli ziemskich, ale na życiu ich niewolników. To tutaj znajduje się pomnik upamiętniający ponad 2 tysiące zmarłych dzieci niewolników, a także tablice z imionami i historiami tysięcy zniewolonych osób żyjących w Luizjanie.

3. Plantacja Oak Alley

Jej nazwa pochodzi od alei 28 majestatycznych dębów, które tworzą imponującą 240 metrową aleję drzew prowadzącą do głównego domu. Niestety wstęp nawet na teren otaczający dom jest teraz płatny, także jeśli chcecie zobaczyć same dęby, które są tu główną atrakcją, a nie uśmiecha Wam się płacić za też możliwość 30$, to możecie obejrzeć aleję z pewnej odległości z wału nad rzeką Missisipi.

Gdzie warto spać i jeść w Nowym Orleanie?

Hotel: Courtyard by Marriott New Orleans French Quarter/Iberville

Wspaniałe, wygodne miejsce tuż obok ścisłego centrum, a jednocześnie chronione przed hałasem Bourbon Street. Bardzo miła obsługa, czyściutkie pokoje, jest też mała siłownia 🙂

Restauracje:

Clesi’s Seafood Restaurant

Jeśli chcecie spróbować raków a la cajun – to tylko tutaj! Zamówcie Boil Pot, a dostaniecie w nim aromatyczne raki i ogromne krewetki w ostrym sosie z przyprawami cajun, ziemniaki, kukurydzę i kiełbaski, spokojnie najecie się w 3-4 osoby. A na przystawkę kolejną specjalność Nowego Orleanu, ostrygi z grilla. My polecamy zdecydowanie te z jalapeno i bekonem.

Zesty Creole

Smaczna kreolska kuchnia, spróbujecie tutaj np. typowego luizjańskiego śniadania czyli Shrimps&Grits. Co kryje w sobie ta tajemnicza nazwa?

Smażone duże krewetki podane na kaszce kukurydzianej, zrobionej z drobno mielonej kukurydzy i gotowanej na mleku lub bulionie. Danie jest wzbogacone kremowym serem żółtym, także jest baaaardzo sycące!

3rd Block Depot

Zamówicie tu fantastyczne gumbo, czyli gęstą, aromatyczną potrawę jednogarnkową, będącą ikoną kuchni kreolskiej i cajun. Jej podstawowe składniki to święta trójca warzywna, czyli cebula, papryka i seler naciowy, roux – co oznacza ciemnobrązową zasmażkę z mąki i tłuszczu, bulion, mięso lub owoce morza, opcjonalnie okrę i przyprawy.

Jest takie powiedzenie z Luizjany, które oddaje ducha tej potrawy – If you can`t love it, throw it in the gumbo 🙂

Jeśli nie potrafisz tego pokochać, wrzuć to do gumbo.

Cafe du Monde

Kultowe miejsce przy French Market, gdzie zawsze gra muzyka na żywo,  jest głośno i tłoczno, a w powietrzu unosi się delikatna mgiełka z cukru pudru oraz zapach świeżo usmażonych beignets. Te francuskie, podawane na ciepło pączki, popite cafe au lait, przyrządzaną tu z mieszanki palonej kawy i cykorii, przyciągają turystów z całego świata. Są symbolem kuchni nowoorleańskiej i obowiązkowym punktem wszystkich turystycznych wycieczek.

Istnieje już kilka lokalizacji tej słynnej kawiarni, ale zdecydowanie najbardziej polecamy odwiedzić tę oryginalną, założoną w 1862 roku właśnie w Dzielnicy Francuskiej.

NOLA Poboys

Jest wiele miejsc, gdzie spróbujecie słynnych kanapek Po’boy, ale to całkiem przyzwoita lokalizacja w samym centrum Dzielnicy Francuskiej. Skosztujecie tu zresztą nie tylko po’boyów, ale także innej słynnej nowoorleańskiej kanapki, czyli mufuletty, kanapki z oliwkami i delikatesową wędliną, o zdecydowanie włoskim rodowodzie.

Po’boy czyli skrót od „poor boy” to kanapka na francuskiej bułce z wypełnieniem ze smażonych krewetek, ryby lub mięsa, z warzywami i majonezem. Jej pochodzenie sięga 1929 roku, kiedy dwaj bracia, właściciele małej knajpki w Dzielnicy Francuskiej, chcąc wesprzeć strajkujących pracowników komunikacji miejskiej, przygotowywali duże sycące kanapki z tanich składników i rozdawali je biednym chłopcom za darmo.

Lucy Boone Ice Cream

Zawsze znajdujemy dla Was najlepsze lody w okolicy, tak jest też tym razem 🙂 Koniecznie spróbujcie smaku Cold Brew, totalny odlot! To mała lodziarnia w Garden District, ale dajemy jej zdecydowanie 5+ gwiazdki.

 

Jeśli wolicie filmy zamiast zdjęć, zapraszamy Was na naszą relację na Instagramie!

O pierwszej części wyprawy, czyli naszej wizycie w Teksasie przeczytacie natomiast TUTAJ.