Całe lata marzyłam o Portugalii, ale jakoś nigdy mi nie było po drodze… Wreszcie powiedziałam „dość!”, zapolowałam na sensowne cenowo bilety w Ryanair, namówiłam dwie przyjaciółki i tak przeżyłyśmy cudowny babski weekend w tym, moim zdaniem, jednym z najpiękniejszych miast Europy 😉
Szukając noclegów byłam w szoku: po astronomicznych cenach np. w Norymberdze, albo kosztów najzwyklejszych moteli w USA, wpisując Porto na Booking czy AirBnB zaskoczyły mnie naprawdę przystępne ceny! Wynajmując 3-pokojowe przestronne mieszkanie w samym centrum starego Porto, minutę od Torre dos Clerigos i 10 min od nadrzecznej promenady, zapłaciłyśmy ok. 25EUR za noc za osobę (jakby było nas cztery, wyszłoby jeszcze taniej!) A miejscówka była wymarzona, wszędzie można było dojść na piechotę 🙂 W razie czego służę linkiem do oferty naszego gospodarza w AirBnB.
Taki miałyśmy widok z rana:
Nasz spacer pierwszego dnia wyglądał mniej więcej tak:
https://goo.gl/maps/UCpF9cDNYc22
Ja wiem, że Google pokazuje niewiele ponad półtoragodzinny spacer, ale wierzcie mi, zajmie Wam to cały dzień 🙂 My na przykład nie zdążyłyśmy na zachód słońca na Torre dos Clerigos…
Azulejos, czyli charakterystyczne niebieskie kafelki spotkacie niemal w każdym zakątku starego miasta, ale zacznijcie od dworca Sao Bento i wyobraźcie sobie, że swoją przygodę z Porto rozpoczynacie właśnie tam.
Następnie idźcie na śniadanie do jednej z knajpek przy rogu R. de Santa Theresa i Praca de Guilherme Gomes Fernandes, jest to punkt niewątpliwie turystyczny, ale bardzo uroczy i tuż przy słynnych, pokrytych azulejos Igreja do Carmo i Igreja dos Carmelitas, połączonych najwęższym budynkiem w mieście.
Jeśli macie chwilowo dość niebieskości kafelków (choć wątpię), zajrzyjcie do słynnej Livraira Lello, aby chwilowo przenieść się w klimat książek o Harrym Potterze. Zrobić fajne zdjęcie to niemała sztuka, bo turystów tam niemal więcej niż książek, ale i tak warto!
Potem skierujcie w kroki ku rzece, tylko mijając lub wchodząc na Torre dos Clerigos. Po prawej będziecie mijać Palacio da Bolsa, a po lewej Mercado Ferreira Borges, które kiedyś było terenem targowym, a w tej chwili służy jako miejsce imprez kulturalnych. My trafiłyśmy tam na fajną wystawę zdjęć, ciekawe, na co Wy traficie? 🙂
Dochodząc nad rzekę Douro, warto poszwędać się dwiema trasami, tą nad samą rzeką, słoneczną i gwarną, gdzie w eleganckich knajpkach turyści raczą się sangrią i gdzie roztacza się piękny widok na Vila Nova de Gaia i most Luis I, oraz tą położoną w głębi, przebiegającą przez boczne uliczki, gdzie w starych murach kryją się zaplecza restauracji, mini barki, w których przesiadują głównie miejscowi i gdzie z okien powiewa pranie…
Jeśli już jesteście głodni, to dobre miejsce, żeby coś zjeść, np. w malutkiej Adega Sao Nicolau (boskie ośmiorniczki!), a jeśli jeszcze nie jesteście głodni, to przejdźcie na drugą stronę mostu, gdzie widok jest jeszcze wspanialszy, a restauracyjki nieco tańsze. My polecamy Casa Dias, pyszne jedzenie w naprawdę niewygórowanej cenie ( i ten creme brulee, mniam!)
Teraz czas na odwiedzenie wytwórni tego, z czego Porto słynie: czyli słodkiego i mocnego porto. Winnic tutaj jest bardzo dużo, każdy poleca inną. Najpierw planowałyśmy wybrać się do Ferreiry, ale później zmieniłyśmy nasz wybór na położony nieco wyżej i dalej Croft. Swoją drogą z nazwą „porto” jest zabawnie: winogrona zbierane są w określonej lokalizacji w dolinie Duary, gdzie przechodzą też etap fermentacji, a przewożone są (kiedyś łodziami, a teraz transportem lądowym) do Vila Nova de Gaia, gdzie alkohol leżakuje w dębowych beczkach i nabiera aromatu. Także de facto porto na żadnym etapie nie ma styczności z miastem, od którego wzięło nazwę 🙂
Za 10 euro można tu wykupić wycieczkę po piwnicach, posłuchać o historii i technice wytwarzania porto, a także spróbować 3 różnych rodzajów tego alkoholu. Zdecydowanie polecamy!
Kiedy nieco szumi w głowie i nie chce się chodzić, to idealny moment, żeby skorzystać z kolejki Teleferico de Gaia i wjechać z dołu na górę, co pozwoli Wam nie tylko podziwiać piękny widok na Porto, ale przejść się górą mostu Luis I.
Wychodzą stąd super zdjęcia, warto wrócić tam w nocy i pobawić się opcjami nocnych ustawień w aparacie.
Na koniec zajrzyjcie do majestatycznej katedry Se, która za dnia wygląda tak jak na poniższym zdjęciu, a nocą nabiera magicznego blasku, dzięki grze świateł:
Czas wracać i odpocząć, kolejnego dnia jedziemy nad ocean!
Informacje praktyczne:
Moim zdaniem nie warto inwestować w kartę miejską, jeśli noclegi macie w centrum starego Porto. Na mapie Google widać jakie niewielkie są odległości pomiędzy różnymi atrakcjami.
1. Livraira Lello, wstęp 5EUR/os., ale jeśli zdecydujecie się kupić tam książkę, koszt biletu jest odliczany od rachunku. Bilety kupuje się w budynku na rogu ulicy, nie w wejściu do księgarni. Można też kupić bilet przez internet. Rua Carmelitas 144
2. Wytwórnia porto Croft, zwiedzanie + degustacja 10 EUR/os. Rua Barao de Forrester 412, Vila Nova de Gaia
3, Kolejka Teleferico de Gaia, 6EUR/os. przejazd w 1 stronę, 9EUR/os. przejazd w 2 strony
Informacje o godzinach itp. na stronie www.
4. Adega Sao Nicolau (wersja droższa), przepyszne ośmiorniczki, krewetki i sardynki też były bardzo dobre. Warto wcześniej zabezpieczyć sobie stolik, bo w godzinach lunchu jest tam bardzo tłoczno.
R. de São Nicolau 1
5. Casa Dias (wersja nieco tańsza), dobre ryby, duże porcje i pyszne desery.
Av. de Ramos Pinto 242
Dodaj komentarz